Skarb ukryty w starych szufladach babci

Nawlekacz do igieł był nie tylko praktycznym narzędziem. Był także cichym towarzyszem cennych chwil, dzielonych między pokoleniami. Kto nie widział babci wyciągającej pudełko z przyborami do szycia i mówiącej: „Proszę, pokażę ci mały sekret”?
Ciche chwile, kiedy uczyliśmy się przyszywać guziki, składać sukienkę czy szyć ubranka dla naszych lalek… To było o wiele więcej niż szycie. To była chwila dzielenia się, dzielenia, gest miłości dzielonej wokół igły.
Niektóre kobiety do dziś pielęgnują te wspomnienia niczym ubrania Prousta w stylu Madeleine.
Zapomniane...ale nie w sercu
Wraz z rozwojem odzieży gotowej do noszenia, samouczków online i automatycznych maszyn do szycia, nawlekacz igieł powoli odchodzi w zapomnienie. Czasami ląduje na dnie szuflady, zaklinowany między dwiema zapomnianymi szpulkami nici.

Młodsze pokolenia, pochłonięte nowoczesnością, często nie wiedzą nawet, do czego to służy. A jednak… W świecie, w którym wszystko dzieje się zbyt szybko, w którym wyrzucamy więcej niż naprawiamy, w którym umiejętności manualne stopniowo zanikają, ponowne odkrycie tego narzędzia oznacza ponowne połączenie się z pewną ideą prostoty i troski.
Dlaczego każdy powinien posiadać nawlekacz do igieł (nawet w 2025 roku!)
Nie trzeba być mistrzem krawiectwa, aby zrozumieć magię nawlekacza do igieł. Przypomina nam, że proste rzeczy mogą mieć wielką moc. Zachęca nas do zwolnienia tempa, nadania sensu codziennym ruchom, do odwagi, by tworzyć rzeczy własnymi rękami, zamiast powierzać wszystko maszynom.
A zatem, między nami, co za radość powiedzieć „zrobiłam to”, podziwiając ręcznie obszytą bordiurę czy starannie wykonaną torbę. Dalekie od bezosobowych, przemysłowych produkcji, te ręcznie robione dzieła mają duszę. A nawlekacz igły często zajmuje w nich dyskretne, ale cenne miejsce.
Aby zobaczyć pełną instrukcję gotowania, przejdź na następną stronę lub kliknij przycisk Otwórz (>) i nie zapomnij PODZIELIĆ SIĘ nią ze znajomymi na Facebooku.